Wytrwać wiernie w misji. Chleb na drogę

Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny. (Łk 16, 10)

Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. (Łk 24,35)

Obecnie chleba już się raczej nie piecze. Nie ma na to czasu. Kiedy dziś potrzebny jest bochenek chleba, łatwiej jest skoczyć do sklepu spożywczego za rogiem i go kupić.  W XVII wieku wyglądało to zdecydowanie inaczej. Wówczas pieczenie chleba było zajęciem tak czasochłonnym, że według historyków można było to robić tylko raz  w tygodniu.

Nasz brat Klemens – podobnie jak moja babcia – był piekarzem. Przez trzy znaczące okresy swojego wczesnego życia uczył się i pracował jako piekarz, i myślę, że warto się temu przyjrzeć, aby uzyskać wgląd w to, w jaki sposób stał się świętym, którego znamy i uznajemy za przykład wytrwałości.

W czasach Klemensa chleby, babeczki, ciastka czy inne wyroby były wypiekane  w piecu „ulowym”, ceglanym lub glinianym prekursorze współczesnego pieca. Wnętrze pieca o wymiarach 1 m na 1,5 m musiało być rozpalane przez około cztery godziny za pomocą mocno rozżarzonego węgla. Gdy piec osiągnął pożądaną temperaturę, brudny, gorący węgiel trzeba było szybko usunąć, przygotowując piec do pieczenia.

Podczas rozgrzewania pieca piekarz przygotowywał chleb i inne wyroby do pieczenia. Używał mąki pszennej, która pochodziła z lokalnych upraw, młócona, a potem zmielona przez miejscowego młynarza. Temperatura różniła się w zależności od miejsca  w piecu, dlatego różne rodzaje wypieków były strategicznie rozmieszczane, aby uzyskać jak najlepsze rezultaty. Nie było jeszcze form do pieczenia, więc ręcznie uformowane bochenki chleba o różnych rozmiarach wykładano na spodzie ceglanego pieca. Z kolei inne rodzaje żywności, jak choćby fasola, gotowały się powoli w tylnej części pieca przez cały dzień.

Cały proces pieczenia powtarzano przez cały dzień, a dostawy pieczywa były realizowane po zakończeniu pieczenia każdej partii. Cały zatem proces rozpalania węgla, rozgrzewania pieca, czyszczenia go, a potem pieczenia był powtarzany od świtu do zachodu słońca.

Poznawanie i doskonalenie złożonych umiejętności mistrza piekarskiego wymagało wielu lat pracy, zdolności obserwacyjnych, cierpliwości i wytrwałości – znajomości zawiłych przepisów, utrzymywania odpowiedniej temperatury w rozgrzanym piecu, umiejętności synchronizacji i zarządzania gotowaniem wielu różnych potraw w tej samej niewielkiej przestrzeni pieca, dbałość o relacje z klientami, a przede wszystkim gościnność i dobroczynność, ponieważ piekarnia była zawsze magnesem dla biednych i opuszczonych tego świata, miejscem, w którym oferowano ciepło, jedzenie i towarzystwo, wraz ze słowem pocieszenia i możliwością bycia wysłuchanym.

Wiele osób przychodziło lub kręciło się wokół piekarni, która była zazwyczaj ruchliwym miejscem i centralnym punktem danej społeczności. Praktykanci, rolnicy, młynarze, ludzie dostarczający węgiel, piekarze, klienci, dostawcy i mieszkańcy miast, bogaci i biedni, chętni do słuchania lub dzielenia się historiami przychodzili i odchodzili przez cały dzień.

Kiedy myślę o życiu naszego brata Klemensa Hofbauera, pierwszym słowem, które przychodzi mi na myśl, jest „wytrwałość”. Niektórzy ludzie myślą o wytrwałości jako o synonimie uporu, ale dla mnie wytrwałość to zupełnie inny atrybut. Wytrwałość, daleka od zawziętego uporu, ma głębszą jakość i niesie ze sobą konotację głębokiej wierności i głębokiego zaangażowania. Kiedy odszukałam to słowo w słowniku Merriam-Webster, stwierdziłam, że wytrwałość jest definiowana jako „ciągły wysiłek,  w celu zrobienia lub osiągnięcia czegoś, pomimo trudności, porażek lub sprzeciwu; niezłomność”. Obok tej definicji powinno być zdjęcie św. Klemensa Hofbauera!

Wydaje mi się, że umiejętności i zdolności, które młody Klemens opanował jako piekarski uczeń w Znojmie, stanowiły swego rodzaju zalążek tych samych umiejętności  i zdolności, z których korzystał potem przez całe swe życie, w różnych warunkach duszpasterskich, społecznych i politycznych.

Pierwszą wskazówką, którą możemy dostrzec, jest to, co wypiekał. Piekarze piekli głównie chleb – częściej niż ciasta czy słodkości. Chleb nie jest tylko pożywieniem. Chleb ma również znaczenie w chrześcijaństwie jako jeden z elementów (obok wina) Eucharystii. Słowo kompan, czyli towarzysz pochodzi od łacińskiego com – „z” + panis – „chleb”. Jako praktykant piekarski w ruchliwym sklepie, Klemens nauczył się towarzyszyć wszystkim: bogatym i biednym, mistrzom i uczniom, kobietom, mężczyznom i dzieciom. Jako bystry obserwator nauczył się odczytywać ludzkie historie, widząc zmęczony uśmiech służącego, dumny, ostrożny wyraz twarzy bogatego właściciela domu, zmęczoną postawę pokojówki i głodne, opuszczone oczy żebraka. Nauczył się umiejętności towarzyszenia: słuchania, zachęcania, łagodnego pytania, które rozluźnia język i uwalnia ducha. Widział tych samych ludzi dzień po dniu, rok po roku, i nauczył się, co znaczy być dla nich na dłuższą metę. Wytrwałość.

Cierpliwość jest z pewnością jedną z cech, które składają się na to, co określamy jako wytrwałość. Klemens nie był z natury osobą cierpliwą; z różnych relacji wiemy, że  w rzeczywistości miał ognisty temperament i czasami żałował swojej impulsywności. Ale potrzeba czasu, aby chleb wyrósł, a następnie trzeba go ugnieść i pozwolić mu ponownie wyrosnąć. Procesu tego nie można przyspieszyć. To jest lekcja, którą – jestem pewna – Klemens wykorzystywał w miarę upływu czasu w innych dziedzinach swojego życia. Zmiękczenie serca i otwarcie umysłu wymaga czasu. Formacja wymaga czasu. Formacja młodego redemptorysty wymaga czasu. Tworzenie więzi przyjaźni wymaga czasu. Ukształtowanie wspólnoty wymaga czasu. Jako piekarz Klemens wiedział również, że to, co zajmuje dziś dziesięć minut, jutro może zająć dwanaście minut,  w zależności od stopnia nagrzania pieca czy wilgotności powietrza. Możemy zaplanować wszystko, co nam się podoba, ale praca i czas należą do Boga. Czekanie, aż Bóg wykona dzieło Boże, jest elementem składowym wytrwałości.

Piekarze strzegą swoich przepisów niczym ściśle skrywanych tajemnic. Konkretne ziele użyte w odpowiedniej proporcji może okazać się kluczem do sukcesu w tym przedsięwzięciu. Klemens wiedział, że istnieje sekretna receptura na smaczny bochenek chleba, jak i na wciągające kazanie. Jedną z tajemnic Klemensa była modlitwa. Często opowiada się historię o tym, jak to w dniu śmierci ojca matka Klemensa zaprowadziła go przed krucyfiks, wskazała na wizerunek naszego Odkupiciela i powiedziała: „Moje dziecko, od teraz to jest twój Ojciec. Uważaj, aby podążać ścieżką, która Mu się podoba”. David Louch CSsR w biuletynie Jedna Wspólnota w czerwcu 2020 roku napisał:

Cała droga życiowa Klemensa naznaczona była niezachwianym zaufaniem do Boga i zaangażowaniem w spełnianie woli Bożej. Jego osobista relacja z Bogiem stała w centrum wszystkiego, co mówił i co robił – zwłaszcza w obliczu licznych niepowodzeń osobistych i apostolskich.

Wytrwałość w modlitwie była „sekretnym składnikiem” Klemensa.

Mistrzostwo w dziedzinie piekarstwa jest zawsze wynikiem wielu prób i błędów. Aby naprawdę odnieść sukces, trzeba często ponosić porażki. Misja apostolska Klemensa odznaczała się zdumiewającymi sukcesami duszpasterskimi – założonymi w Warszawie instytucjami, pomysłową inicjatywą duszpasterską misji nieustannej u św. Benona, wczesną ekspansją Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela na północ od Alp, rozwojem świeckiej wspólnoty oblatów. I każdy z tych sukcesów ostatecznie okazał się porażką, z powodu sił politycznych pozostających poza kontrolą Klemensa. Kiedy spoglądamy owe dwieście lat wstecz, widzimy jednak nie porażkę, ale sukces. Jakim cudem? Wytrwałość św. Klemensa sama w sobie postrzegana jest przez jego braci  i siostry jako sukces, dlatego patrząc na Klemensa, widzimy w nim nasz wzór i naszego mentora.

W liście z dnia 15 marca 2020 roku, ogłaszającym jubileuszowy rok św. Klemensa,  o. Michael Brehl napisał: 

Św. Klemens wielokrotnie powtarzał, że Ewangelię należy głosić na nowo,  w każdym wieku i pokoleniu, językiem zrozumiałym dla zwykłych ludzi. Te słowa wciąż nas inspirują, prosimy Boga, aby dziś ożywił naszą Vita Apostolica i nasz misyjny charyzmat!

Drożdże dodane do Zgromadzenia przez św. Klemensa Hofbauera nadal pracowały nad „ciastem”, ożywiając nas, dodając smaku i koloru, wzywając do twórczej odpowiedzi misyjnej, dając siłę do bycia prawdziwymi „towarzyszami” – chlebem – dla innych będących w podróży.

Refleksja i dyskusja

  1. Jakie fragmenty Pisma Świętego oświecają Twoją własną refleksję na temat wpływu św. Klemensa Hofbauera?
  2. Jak postrzegasz św. Klemensa jako swojego „towarzysza”, jako „chleb” dla Ciebie, na Twojej własnej drodze misyjnego nawrócenia?   
  3. Św. Klemens przeżywał dramatyczne sytuacje niepowodzeń i załamań. Niemniej jednak, pozostał wierny misji. Co dzisiaj oznacza wierność misji? Jak w dzisiejszych czasach można ją przeżywać? Jakie postawy i doświadczenia mogą w tym pomóc?

Modlitwa

Wiekuisty Boże i kochający Ojcze, dziękujemy Ci za to, że dałeś naszemu Zgromadzeniu życie i przykład św. Klemensa Marii Hofbauera. W jego życiu i duchowości widzimy doskonały wzór i przykład redemptorysty na miarę św. Alfonsa, czyli takiego, który idzie za przykładem Twojego Syna Jezusa, naszego Odkupiciela, głosząc Dobrą Nowinę ubogim i opuszczonym. Prosimy o łaskę Twojego Ducha Świętego dla każdego z nas w Zgromadzeniu i dla wszystkich naszych świeckich współpracowników, dla naszych sióstr i całej rodziny redemptorystowskiej, abyśmy zawsze byli wierni drodze misyjnego poświęcenia Twojemu Synowi Jezusowi, naszemu Odkupicielowi. Prosimy o to, w Imię Jezusa Chrystusa, naszego Odkupiciela. Amen.

Autorem tekstu jest Anne Walsh. Modlitwę ułożył o. Joseph Ivel Mendanha CSsR . Tłumaczenie z j. angielskiego:o.Arkadiusz Buszka CSsR.

Porażki św. Klemensa

Porażki spowodowane siłami zewnętrznymi – niepowodzenia wewnątrz Zgromadzenia

Prawdopodobnie najbardziej znaną i najbardziej dramatyczną porażką św. Klemensa była kasata kościoła św. Benona w dniu 17 czerwca 1808 roku. Aresztowanie, uwięzienie,  a w końcu deportacja warszawskiej wspólnoty oznaczały koniec zaalpejskiej działalności

Zgromadzenia. Zaufanie Klemensa zostało wystawione na nie lada próbę, gdy widział, jak kończy się owocna posługa, a wspólnota ulega rozproszeniu. Mniej dramatyczna, ale nie mniej przygnębiająca była porażka wielu, jeśli nie wszystkich fundacji, które św. Klemens utworzył w całej Europie. Od Francji po Rumunię Klemens widział niepowodzenia swoich wysiłków.

Owe niepowodzenia spowodowane były siłami zewnętrznymi, politycznymi, społecznymi, a czasem religijnymi. Porażki pochodzące z wewnątrz Zgromadzenia miały zupełnie inny charakter. Radny generalny o. Leggio oskarżył Klemensa o „zamianę porannej medytacji na dwie Msze śpiewane, brak zachowywania ciszy, brak popołudniowych aktów” i na wszelki wypadek oskarżył go również o odmowę powrotu do Włoch, argumentując Hofbauerowi:

„Nie chcesz mieć żadnego przełożonego nad sobą”.

Nawet w swojej warszawskiej wspólnocie św. Klemens mógł usłyszeć głosy podkreślające jego niepowodzenia. Korespondencja o. Vanneleta pokazała, że niektórzy członkowie wspólnoty św. Benona byli zaniepokojeni tempem i stylem redemptorystowskiego życia Klemensa.

Klemens nie był nieświadomy ograniczeń, z którymi przyszło mu się zmagać. Jego wcześniejsze życie było niejednolite: trochę studiów, trochę doświadczenia z życia pustelniczego, nieco teologii na uniwersytecie, bardzo krótki nowicjat, skąpe zaznajomienie się z tradycjami Zgromadzenia, niewielki kontakt i mniej literatury na temat charyzmatu Zgromadzenia… – wszystko to składało się na poczucie nieadekwatności i stanowiło prosty przepis na porażkę. Co więcej, Klemens musiał sobie radzić z własnym temperamentem: „Dziękuję Bogu, że mam taką wadę [porywczy temperament], bo gdybym go nie miał, kusiłoby mnie pewnie, by z szacunku do siebie ucałować własną dłoń” – przyznał ze smutkiem.

Uczeń-misjonarz Jezusa

Jako uczeń-misjonarz Jezusa Klemens był w stanie spojrzeć na życie i śmierć Syna Bożego w kategoriach porażki i sukcesu. Jezus nie był akceptowany przez swój lud, niektórzy członkowie rodziny uważali Go za oszalałego, poznał, czym jest dezercja, zdrada, tortury czy brutalna egzekucja. Nawet w swoim wewnętrznym życiu doświadczył momentów strachu, pokus i niepokoju, aż do poczucia opuszczenia. Przestrzegał garstkę swoich uczniów, że mogą spodziewać się tego samego.

Ten sam schemat widzimy w życiu świętych Piotra i Pawła. Dla pierwszego z nich chwila prawdy nadeszła, kiedy wyrzekłszy się swego Pana, doświadczył spojrzenia Jezusa, które przeszyło jego serce i uwolniło łzy skruchy. Paweł z kolei w natchnionych słowach wyznał:

Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości. (…) Moc bowiem w słabości się doskonali (por. 2 Kor 11, 30; 12, 9-10).

Jak radzić sobie z porażkami?

Nie jest trudno wskazać pewne sposoby, jakie Klemens stosował, by radzić sobie z różnymi niepowodzeniami w swoim życiu, a które także i nam mogą pomóc w radzeniu sobie z własnymi ograniczeniami i porażkami.

Wśród duchowych maksym św. Klemensa, zebranych przez jednego z jego kręgu, Józefa  Rauschera (późniejszego kardynała), czytamy:

 „Kiedy jesteśmy świadomi, że zawiedliśmy i zrobiliśmy źle, musimy ukorzyć się przed Bogiem, prosić Go o przebaczenie, a następnie spokojnie iść swoją drogą; nasze wady powinny uczynić nas pokornymi, ale nigdy nie powinniśmy tracić ducha” (Maksyma 8).

Ta duchowa maksyma przywodzi na myśl radę samego św. Alfonsa zawartą w „Prawdziwej oblubienicy Chrystusa”: „Gniewanie się na siebie [kiedy zawodzimy] nie jest pokorą; jest to raczej subtelna forma dumy, która sprawia, że zapominamy o słabych ludziach, którymi naprawdę jesteśmy. Gniewanie się na siebie po błędzie jest o wiele większą wadą niż sama wina, gdyż może prowadzić do całego łańcucha innych błędów”. Rada św. Klemensa: „Idź cicho swoją drogą”, pochodząca od człowieka o niezwykłej energii i determinacji, to głęboki wgląd w to, jak radzić sobie z własnymi niepowodzeniami i grzechami.

Inną cechą walki św. Klemensa z porażkami i niepowodzeniami jest kontemplacyjny wymiar jego życia. Lata spędzone na życiu pustelniczym z pewnością wpłynęły na resztę jego życia. Badając swoje możliwe powołanie, Klemens mądrze otworzył się na wezwanie do życia samotnego, na bogactwo modlitwy kontemplacyjnej i tęsknotę za samym Bogiem. Mógł opuścić fizyczne pustelnie, w których nauczył się modlić, ale zachował duchową pustelnię w swoim sercu aż do końca życia. Kiedy dopadały go kolejne próby i niepowodzenia, był w stanie wycofać się do tej pustelni serca i ponownie odnaleźć Boga wszelkiej pociechy – i pociechę Boga.

Jakże można stawiać czoła własnym słabościom, trudnościom czy życiowym niepowodzeniom życia, bez kontemplacyjnego wymiaru naszego życia? 

Pytania do refleksji:

  1. Jak radzimy sobie ze słabościami i błędami Zgromadzenia lub naszej własnej wspólnoty?
  2. W jaki sposób dajemy sobie radę z naszymi osobistymi porażkami?
  3. Czy jesteśmy w stanie podążać za naszym wewnętrznym osądem?
  4. Św. Teresa z Kalkuty przypomniała nam, że nie jesteśmy powołani do sukcesu, lecz do wierności. Czy nie jesteśmy zakładnikami sukcesu?

Modlitwa

Ojcze Miłosierdzia, w życiu św. Klemensa  objawiłeś nam pierwotną świeżość Ewangelii. Wylej na nas swego Ducha, abyśmy mogli posługiwać  z twórczą wiernością wobec misji Kościoła i Zgromadzenia. Umacniaj nas w wierze, gdy wątpimy; spraw, byśmy radowali się nadzieją, gdy czujemy się zagrożeni; w obliczu niepewności nieznanego rozpal nas ogniem Twojej miłości, i rozpal w nas misyjny dynamizm, aby Twój Kościół radował się radosną nowiną pełni Odkupienia Twojego Syna Jezusa Chrystusa. Abyśmy żyli zakorzenieni w modlitwie, podejmując to, co jest wymagające,  jak czynił to św. Klemens, aż osiągniemy chwałę obiecanej korony. Prosimy o to przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. Amen.

Autorem tekstu jest Sean Wales CSsR. Modlitwę ułożył o. Christian Bueno CSsR. Tłumaczenie z j. angielskiego: o.Arkadiusz Buszka CSsR.

Klemens Maria Hofbauer: trudna droga odważnego i pewnego siebie misjonarza

Nie możemy mówić o „restrukturyzacji dla misji”, nie odnosząc się do konieczności „odnowy” każdej osoby zaangażowanej w misję. W tym spojrzeniu na przeszłość jednym  z punktów odniesienia będzie zawsze życie misyjne naszych poprzedników oraz to, jak wiele oni uczynili, aby zrealizować swoje powołanie i misję redemptorystowską. Jednym z takich punktów odniesienia jest dla nas św. Klemens M. Hofbauer.

W rzeczywistości całe ziemskie życie św. Klemensa było nieustannym wysiłkiem podejmowanym dla wypełnienia otrzymanej misji. Nie jesteśmy w stanie w tej krótkiej refleksji wymienić wszystkich wydarzeń – czy to radosnych, czy też bolesnych – przeżywanych  w trakcie wypełniania jego misji. Ograniczymy się zatem do rozważenia jedynie „podróży na północ”, którą św. Klemens odbył, starając się wynieść Zgromadzenie poza Alpy, a którą można by określić jako „trudną podróż odważnego i pewnego siebie misjonarza”. Zwrócimy uwagę na niektóre wydarzenia, jakie miały miejsce w drodze z Rzymu do Warszawy oraz podczas pobytu św. Klemensa w Warszawie (por. rozdziały VIII-X i XIV w: J. Heinzmann, S. Clement Maria Hofbauer. Una Evangelizzazione Nuova, Verona 2009, s. 63, 7880). Z tego punktu widzenia zasugerujemy na końcu niniejszego artykułu kilka pytań, które pomogą nam zastanowić się nad naszą dzisiejszą misją.

Trudna droga

J. Heinzmann podaje nam krótki, acz głęboki opis konkretnej sytuacji podróży naszego świętego współbrata na północ: „Hofbauer i Hübl w październiku 1785 roku wyjechali na północ, bez pieniędzy i bez jasno określonego celu, niepewni przyszłości”. Jak zainicjować misję (dla Hofbauera i Hübla misją była rozbudowa Zgromadzenia) z tak niepewnymi możliwościami, nieprecyzyjnym celem i tak niewielkimi zasobami pieniędzy na życie? Ta misja była rzeczywiście pełna wyzwań i niepewności. Jeden konkretny przykład: w Wiedniu – który był pierwszym przystankiem w ich podróży – za panowania cesarza Józefa II zlikwidowano co najmniej 800 domów zakonnych. Dlatego też obydwaj redemptoryści natychmiast zdali sobie sprawę z tego, że „nie do pomyślenia jest założenie nowej wspólnoty, czy to w samym Wiedniu, czy w Austrii w ogóle” (s. 51).

Klemens i jego towarzysz nie poddawali się jednak tak łatwo w obliczu trudności, lecz kontynuowali podróż do Warszawy. Podróż ta była dla nich straszna, ponieważ, jak pisze Heinzmann, „poruszali się krętymi drogami” i wciąż pozostawali „przemoczeni” podczas owej surowej zimy (s. 53-54). Po wyczerpującej podróży dotarli w końcu do Warszawy, ale trudności wcale nie ustały. W tych pierwszych dniach spędzonych w warszawskim domu,  w którym udało im się zamieszkać, Klemens i jego towarzysze – mówi Heinzmann – „nie mieli gdzie spać, bo brakowało łóżek, a dach wszędzie przeciekał” (s. 56). Bardzo brakowało im rzeczy i środków niezbędnych do normalnego funkcjonowania. Życie misyjne św. Klemensa i jego towarzyszy, prowadzone w takim ubóstwie, może nam pomóc w refleksji nad naszym dzisiejszym życiem.

Oprócz codziennych i materialnych trudności, Klemens i jego towarzysze byli zanurzeni  w ponurym kontekście historycznym, pełnym wrogości. Heinzmann mówi nam: „Bardziej niż tragiczna sytuacja ekonomiczna tych wczesnych lat, przyczyną ich cierpienia była kierowana wobec nich wrogość” (s. 56). Nienawidzono ich, chociaż nie zrobili nic złego, jak pisał Hofbauer w Wiedniu w styczniu 1788 r.: „Tutaj nas nienawidzą, bo jesteśmy Niemcami” (s. 56). Wiemy dobrze, że w tym czasie trwała straszna wojna z udziałem wielu krajów (Rosja, Prusy, Austria, Niemcy, Francja). Na przykład w Warszawie w 1793 roku doszło do prawdziwej rzezi: „Dużo krwi płynie ulicami (…). Trupy pokrywają place i zaułki” (s. 57).

Powiedziawszy to, nie zamierzamy dokonywać prostego porównania misji św. Klemensa  z naszą dzisiejszą misją, bowiem każdy kontekst historyczny ma swoje trudności i wyzwania. Ważne jest jednak, aby uznać, że autentyczne życie każdego misjonarza wiąże się  ze żmudną i trudną drogą, nie tylko w kierunku odkupienia siebie i innych, ale także ze względu na ekonomiczne i społeczne wydarzenia życia codziennego. Chociaż nie można zaprzeczyć, że życie misyjne nie jest łatwe, prawdą jest również, że można zdecydować się na prowadzenie tego życia w sposób odważny. Sposób, w jaki Klemens przeżył swoje życie, a także wszystko, co robił, dobitnie o tym świadczy.

Odważny i pewny siebie misjonarz

Wiemy, iż tylko przypadek sprawił to, że redemptoryści zatrzymali się w Warszawie. Jednak poza przypadkowym wydarzeniem odkrywamy także sposób, w jaki Bóg ingeruje  w życie: na kruchości człowieka Bóg może realizować swój plan i dać człowiekowi zwycięstwo.

Kiedy redemptoryści zgodzili się pracować w Warszawie, zostali poproszeni o odbudowę pewnego kościoła wraz z przyległymi do niego budynkami, które „były opuszczone i zniszczone” (s. 55). Nasi misjonarze musieli zmierzyć się z wieloma trudnościami: małymi i ciasnymi kwaterami, ograniczeniami ekonomicznymi, a w ramach pracy duszpasterskiej otrzymali również zadanie odrodzenia posługi w opuszczonym kościele i powołania do życia szkoły dla biednych niemieckich dzieci. Ale jak można było pracować w takich warunkach? Przeżycie i zrealizowanie tej misji wydawało się prawie niewykonalne. Niemniej jednak, z wiarą, gorliwością apostolską i duszpasterskim dynamizmem, św. Klemens i jego współbracia, z czegoś, co było na skraju upadku, zbudowali wspaniały kościół św. Benona – „świątynię, w której miało się wrażenie nieustannego świętowania” (s. 66).

Chociaż był to „okres trudny”, misjonarze musieli znaleźć jakieś wyjście. W tym sensie św. Klemens jest dla nas ważnym wzorem, zwłaszcza w posłudze duszpasterskiej. Według Heinzmanna, św. Klemens był w stanie „rozeznać duszpasterskie potrzeby czasu i konkretne sytuacje danego miejsca. Naczelna zasada przyświecająca jego inicjatywie nie została zawarta w przepisach rządowych ani w regule wspólnoty. Misjonarz otrzymał znacznie więcej, czerpiąc z konkretów życia. W trudnych sytuacjach swego czasu umiał odczytać wezwanie od Boga. Fakty i otaczająca rzeczywistość były dla niego wyrazem woli Bożej”  (s. 79). Dla naszego świętego liczył się nie tyle szczególny sposób postępowania, ile fakt, że boskość można odnaleźć w trudnych chwilach i codziennych wydarzeniach. Kierując się tą zasadą oraz miłością do Boga i opuszczonych, św. Klemens „znalazł nowe sposoby realizacji ideału redemptorysty” (s. 79), jakim jest „obfite Odkupienie”, które „obejmuje całego człowieka” oraz „doskonali i przemienia wszelkie wartości ludzkie” (Konst. 6). To właśnie w dynamicznym i żarliwym stylu praktyki duszpasterskiej św. Klemensa rzeczywiście możemy znaleźć jeden z kluczowych punktów w życiu apostolskim misjonarzy redemptorystów: „Będą pilnie zastanawiać się, co należy czynić lub mówić w danych okolicznościach” (Konst. 8). Pomimo wszystkich trudności ekonomicznych i społecznych, z jakimi redemptoryści borykali się u św. Benona przez prawie dwadzieścia lat, św. Klemens był w pełni przekonany, że „utrzymanie św. Benona jest nieustannym cudem udzielonym przez Bożą Opatrzność” (s. 63).

Mówiąc o św. Klemensie i o czasie obejmującym lata 1787-1808, Heinzmann dokonuje krótkiego podsumowania: „Mimo swoich ograniczeń, człowiek ten nosił w sobie serce, które nie znało granic” (s. 80). Wyrażenie „serce, które nie zna granic” może również inspirować nasze życie konsekrowane, naszą posługę duszpasterską i nasze relacje. U św. Klemensa naprawdę widzimy „serce bez granic”, które kieruje się ku Bogu, współbraciom i ludziom. Takie „serce bez granic” z pewnością wymaga od nas ogromnej otwartości na innych, akceptacji przeciwności życia i pracy, braterskiej dyspozycyjności dla potrzeb ubogich oraz gorącego zaangażowania we wszystko, co Bóg daje nam w wydarzeniach życia codziennego. 

Pytania do refleksji:

  1. Czy mamy odwagę podjąć misję redemptorystowską w nowym miejscu, bez pewności i gwarancji, tak jak czynili to nasi poprzednicy?
  2. Gdyby Bóg postawił nas w niekorzystnej sytuacji (ekonomicznej, społecznej lub historycznej), tak jak widział to św. Klemens, jaka byłaby nasza reakcja?
  3. Jako redemptoryści żyjący w poranionym świecie (zmanipulowanym przez media, pod wpływem konsumpcjonizmu itp.), co konkretnie możemy zrobić (hic et nunc), aby naprawdę żyć naszym powołaniem?

Modlitwa

O Boże, Twoja Opatrzność sprawia, że królestwo Chrystusa rozciąga się aż po krańce ziemi, i pozwala wszystkim ludziom doświadczać owoców Odkupienia. Rozpal swoim ogniem serce redemptorystów i świeckich współpracowników w misji, abyśmy świadomi otrzymanego powołania mogli pracować dla zbawienia wszystkich ludzi, aż wszystkie społeczeństwa staną się jedną rodziną i uznają się Twoim ludem. Prosimy o to przez Jezusa Chrystusa, naszego Odkupiciela.

Autor: John NGUYỄN NGỌC HẢI CSsR; Tłumaczenie z j. angielskiego:o.Arkadiusz Buszka CSsR.

Św. Klemens i życie apostolskie redemptorystów

Vita apostolica redemptorystów charakteryzuje całe ich życie jako misjonarzy. Nasze Konstytucje i Statuty opatrzone są właśnie takim tytułem: Życie apostolskie redemptorystów.  W Communicandzie 2 kardynał Joseph Tobin CSsR jako przełożony generalny podkreślił związek między duchowością redemptorystów a ich życiem apostolskim. Wyjaśnił relację między konsekracją a misją, przestrzegając, że połączenie „i” może zafałszować sens tejże relacji (Communicanda 2, nr 9). Podkreślił, że nasza duchowość jest ściśle związana z misją czy też celem Zgromadzenia:  

„Geniusz św. Alfonsa, intuicja zawarta w naszych nowych Konstytucjach, polegają na ich przekonaniu, że misja nadaje jedność całemu naszemu redemptorystowskiemu życiu. Ta jednocząca siła nazywa się życiem apostolskim; to znaczy, że nasze rozumienie tego, co znaczy być redemptorystą, zawiera w sobie «równocześnie życie szczególnie Bogu oddane  i misyjne dzieło redemptorystów» (Konstytucja 1). Duchowość jest życiowo powiązana  z «preferowaniem koniecznych potrzeb duszpasterskich zwłaszcza ściśle pojętej ewangelizacji, a nadto opowiedzeniem się po stronie ubogich». Dlatego pochodzenie i źródło naszej duchowości jak najściślej mieści się w naszej misji, tak iż w konsekwencji winniśmy ją określić jako duchowość autentycznie misyjną” (Communicanda 2, nr 13). 

Ten związek między naszą konsekracją a misją podkreśla sam św. Alfons: 

„Ten, kto jest powołany do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, nigdy nie będzie prawdziwym naśladowcą Jezusa Chrystusa ani nigdy nie zostanie świętym, jeśli nie zmierza do celu swojego powołania i nie ma ducha instytutu, który polega na ratowaniu dusz najbardziej pozbawionych duchowej pomocy, takich jak ubodzy na wsi” (Św. Alfons Liguori, Opuscolo III, Considerazione XIII in Opuscoli relativi allo stato religioso, Roma: Tip. della S.C. De Propaganda Fide, 1868, p. 94-95). 

Tak, jesteśmy powołani, aby być świętymi, nic mniej. Nasze powołanie wymaga naszej całkowitej konsekracji i przemiany w Chrystusa i jest konkretnie realizowane w misyjnych dziełach Zgromadzenia. Jest to dar miłości Bożej, która popycha nas do kochania tak, jak Bóg nas umiłował. Poprzez naszą konsekrację przyłączamy się i uczestniczymy w trwającej odkupieńczej obecności i działaniu Jezusa Chrystusa na świecie i taki jest właśnie sens naszego życia apostolskiego. Misyjny charakter naszego powołania nie opiera się na konkretnych apostolatach, ale na naszym włączeniu w misję samego Chrystusa. Nasze uczestnictwo w Jego misji niesienia dobrej nowiny ubogim przemienia nasze życie i nieustannie prowadzi nas do znajdowania nowych dróg, aby wieść innych ku Chrystusowej miłości (Konstytucje 52 – 55). 

Klemens apostoł – mistyk działania

Św. Klemens Maria Hofbauer był doskonałym przykładem konsekrowanego misjonarza.  W jego życiu nie było dychotomii między konsekracją a misją czy też między duchowością a misją. Odznaczał się właśnie duchowością misyjną, żyjąc w pełni życiem apostolskim, łącząc „równocześnie życie szczególnie Bogu oddane i misyjne dzieło redemptorystów” (Konstytucja 1). 

Wielki projekt, który Bóg powierzył Klemensowi, polegał na założeniu Zgromadzenia poza Alpami; poświęcił temu całe swoje życie, całą swoją działalność w Warszawie, podróże po południowych Niemczech i pobyt w Wiedniu pośród policyjnych prześladowań. Ogromny wysiłek osobisty naznacza zarówno życie, jak i duchowość Klemensa. 

Klemens z ogromną energią oddawał się do dyspozycji ludzi. W sytuacji swoich czasów starał się osiągnąć to, co mógł jak najlepiej – dysponując środkami i w ramach dostępnych mu możliwości. Nieustanna misja u św. Benona w Warszawie jest wyraźnym przykładem dynamizmu Klemensa. Obejmowało to modlitwę poranną i wieczorną, Msze św., kazania w wielu językach, nabożeństwa, medytacje drogi krzyżowej, nawiedzenia Najświętszego Sakramentu. Trwało to od szóstej rano do późnego wieczora. Wszystko to w ciągu jednego dnia u św. Benona, potem była działalność duszpasterska poza kościołem, w szkole itp. 

Klemens zaangażował swoich uczniów w przygotowanie nabożeństw. Oddał im nauczenie katechetyczne i do pewnego stopnia także przepowiadanie.  

Klemens nie mógł oczywiście pomyśleć o wprowadzaniu w Polsce czy w Austrii duszpasterskich metod tradycyjnych misji ludowych – były one wówczas w tych krajach zabronione. Musiał podążać innymi ścieżkami. Przywiązywał wielką wagę do głoszenia. W kościele św. Benona w Warszawie, w jego fundacjach w Niemczech, a także w Wiedniu, duszpasterską działalnością, której Klemens dawał pierwszeństwo, było głoszenie. Był najwybitniejszym kaznodzieją w Wiedniu, uznanym przez wiernych, zauważonym przez policję państwową, która kiedyś cofnęła mu na rok pozwolenie na głoszenie. 

„Ewangelię trzeba głosić na nowo” – mawiał w odniesieniu do sytuacji religijnej swoich czasów. Głosił prosto i popularnie. „Dzisiaj wygłoszę kazanie tak proste, że nawet najgłupszy z was i każde małe dziecko może je zrozumieć” – miał powiedzieć, jak napisano później w  raporcie policyjnym. Można by prawie pomyśleć, że słucha się samego Alfonsa!  

Warto zauważyć, że w duszpasterskiej działalności Klemensa był duży element społeczny: w Warszawie przejął sierociniec, założył szkoły i żebrał na rzecz swoich dzieci. W Wiedniu często wychodził na przedmieścia, aby pomóc biednym. Klemens oczywiście nie miał pojęcia o możliwości i konieczności ulepszania struktur i zmiany sytuacji. Ale w miarę swoich możliwości troszczył się o zbawienie całej osoby. 

W odniesieniu do działalności duszpasterskiej Klemensa można sformułować następujące ogólne stwierdzenia:  

Po pierwsze, Klemens swoją szeroką wizją dążył nie tylko do zbawienia duszy jednostki, ale również troszczył się o dobro całej osoby. Edukację uważał za służbę misyjną o szerokich i długofalowych skutkach. 

Po drugie, otworzył nowy grunt, ponieważ poważnie traktował ludzi świeckich i ich uczciwą pracę dla dobra Kościoła. Klemens i jego współbracia systematycznie formowali świeckich do aktywnej roli. Wezwał ich do współpracy i związał ich razem we wspólnotach. 

Po trzecie, Klemens wierzył w międzynarodowy charakter i jedność wszystkich ludzi. Był człowiekiem o katolickim sercu, który czuł i żył z całym światem. Jego ojczyzna była krajem granicznym, w którym mieszała się krew i spotykały się ze sobą ludy różnych narodów. Kluczowe było dotarcie do wszystkich ludzi bez względu na narodowość, rasę czy język. 

Po czwarte, uderzającą cechą duszpasterskiej działalności Klemensa jest jego praca wśród wielkich i wpływowych ludzi w Wiedniu: wśród studentów, artystów z kręgu wiedeńskich romantyków skupionych wokół Dorothei i Friedricha Schlegel; w kręgach arystokratycznych. Hofbauer, prosty robotnik i syn rolnika, uzyskał dostęp do tych ludzi. Znaczna liczba z nich miała przez niego trafić do Kościoła katolickiego. 

Po piąte, jest jeszcze jedna cecha charakterystyczna jego dynamizmu duszpasterskiego: jego myślenie było europejskie, wręcz globalne. Oto spowiednik urszulanek w Wiedniu tworzy plany dla Kościoła w Niemczech, zna potrzeby religijne Rumunii, troszczy się o sytuację duszpasterską Polaków – i robi, co może. Odnosi się wrażenie, że jego apostolska miłość nie znała prawie żadnych granic geograficznych.

Życie misyjne Klemensa zakorzenione w modlitwie

W przeciwieństwie do św. Alfonsa, Klemens nie napisał traktatu o modlitwie. Jednak modlitwa zajmowała ważne miejsce w jego życiu i duchowości. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na rolę, jaką modlitwa liturgiczna odgrywała u św. Benona oraz u urszulanek w Wiedniu – celebrowana w sposób charakterystyczny dla krajów północnych, ze szczególnym uwzględnieniem Mszy św. z muzyką, mówimy wszak o epoce Mozarta i Beethovena. Hofbauer szukał najlepszych muzyków na Msze św. w Wiedniu. Szczególnie pociągała go pobożność do Eucharystii, czy to w procesjach połączonych z błogosławieństwem, czy też w cichej modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Eucharystia była naprawdę centrum posługi chwały oddawanej Bogu. Jedno z powiedzeń Klemensa ukazało znaczenie, jakie przywiązywał do kultu Bożego: „Bóg nie potrzebuje naszej adoracji ani naszej służby, to prawda, ale my tego potrzebujemy”. 

Don Pajalich, bliski powiernik Klemensa, mówił, że „Klemens prowadził bardzo aktywne życie w Wiedniu. (…) Miał tylko jeden pokój, który był otwarty dla wszystkich. (…) Tam stworzył w swoim sercu pustynię, samotną celę, małe oratorium. W tę samotność serca wycofywał się, kiedy tylko chciał, w każdej chwili, gdziekolwiek się znalazł. Nawet gdy wędrował po najbardziej zatłoczonych ulicach, pogrążał się w sobie. Chętnie szukał tej samotności w każdej chwili, bez względu na miejsce, pomimo trudności i udręki, bez względu na zajęcie czy towarzystwo. Zamykając się w ten sposób, oddawał się refleksji i medytacji  w tej wewnętrznej samotności. Nawet przechodząc przez zatłoczone ulice, czynił westchnienia wiary, nadziei, miłości Boga i bliźniego, akty adoracji, dziękczynienia, pokory, skruchy i całkowitego daru z siebie”. 

Ci, którzy dobrze znali Klemensa, twierdzili, że Hofbauer był wielkim człowiekiem modlitwy, „ponieważ modlitwa była pokarmem i pokrzepieniem jego serca”. Do jego ulubionych modlitw należało odmawianie różańca. „Kiedy chodził po ulicach, a także w wolnych chwilach w domu, prawie zawsze trzymał różaniec w rękach”.  

Podsumowanie  

Wymieńmy zatem niektóre z cech duchowości Klemensa, jego przeżywania redemptorystowskiego Vita apostolica

  1. Bardzo żywa świadomość własnej odpowiedzialności i szczególnej misji w tym szczególnym czasie, jakiego świat doświadczał, dla Kościoła i Zgromadzenia. 
  2. Zmysł ewangelizacji jako normatywne kryterium wspólnoty apostolskiej. 
  3. Wcielenie w życie działań na peryferiach świata, narodów i Kościoła, aby Ewangelia była głoszona najbardziej opuszczonym w sposób bardziej odpowiedni. 
  4. Pilność komunii i apostolskiej wspólnoty redemptorystów zarówno w życiu apostolskim, jak i w życiu codziennym. 
  5. Harmonia między życiem aktywnym a kontemplacyjnym. 
  6. Autentyczna twórczość i radykalna wierność światu, w którym żyjemy i w którym zostaliśmy powołani do pracy, wierność Kościołowi, Duchowi Świętemu, Chrystusowi, Zgromadzeniu, założycielskiemu charyzmatowi wcielonemu przez św. Alfonsa i osobistemu powołaniu, w którym tę wierność realizujemy, służąc ubogim.

Pytania do refleksji: 

  1. Co oznaczałoby dla mnie i dla nas (w naszej Jednostce) życie dzisiaj w Zgromadzeniu, w którym przebywałby apostoł takiej rangi jak św. Klemens, który byłby przykładem życia naszym vita apostolica, jak przedstawiono w Konstytucji nr 1? 
  2. W jaki sposób św. Klemens wzywa mnie i nas (naszą własną Jednostkę) do zakorzenienia naszej działalności apostolskiej w naszym poświęceniu się Odkupicielowi poprzez nasze śluby i życie modlitewne? 
  3. Co św. Klemens mówi nam o byciu nowatorskim misjonarzem w kontekście zmieniającego się świata, zwłaszcza gdy redemptoryści rozpoczynają rekonfigurację dla misji?

Modlitwa 

Boże w niebie i kochający Ojcze, dziękujemy Ci za to, że jako wzór życia dałeś naszemu Zgromadzeniu św. Klemensa Marię Hofbauera. W jego życiu i duchowości widzimy doskonały wzór i przykład tego, czym św. Alfons chciał być dla każdego redemptorysty idącego za przykładem Twojego Syna Jezusa, naszego Odkupiciela, głoszącego dobrą nowinę ubogim i opuszczonym. Prosimy Cię o łaskę Twojego Ducha Świętego dla każdego z nas w Zgromadzeniu oraz dla wszystkich naszych świeckich współpracowników i osób z nami związanych, dla naszych sióstr i całej rodziny redemptorystowskiej, abyśmy zawsze byli wierni owemu vita apostolica, życiu misyjnemu poświęconemu Twojemu Synowi Jezusowi, naszemu Odkupicielowi. Prosimy o to przez Chrystusa, naszego Odkupiciela. Amen.

Autorem tekstu o. Joseph Ivel Mendanha CSsR. Tłumaczenie z j. angielskiego:o.Arkadiusz Buszka CSsR

Klemens Maria Hofbauer. Twórcza wierność i solidarność ze współczesnością

Czy jesteśmy wystarczająco współcześni?

„Obyś żył w ciekawych czasach!” – brzmi chińskie przysłowie. Nie jest do końca jasne, czy to powiedzenie jest dobrym życzeniem, czy raczej przekleństwem. W każdym razie, Klemens Maria Hofbauer żył w ciekawych czasach. Wielka światowa polityka miewała realny wpływ na jego życie osobiste. Jednak dla niego rozwój intelektualny i społeczny czasów,  w których żył, był ważniejszy niż wydarzenia zewnętrzne. Pośród tych wszystkich wydarzeń starał się żyć wiarą i głosić Ewangelię słowem i czynem. Jednym ze źródeł sukcesów Klemensa w pracy duszpasterskiej i misyjnej była jego osobowość, która pozwalała mu sprostać wymaganiom ówczesnego czasu. Aby to nieco lepiej zrozumieć, spójrzmy na ostatnie lata jego życia w Wiedniu.

Zanim zaczniemy, rozważmy myśl francuskiej mistyczki Madeleine Delbrêl (†1964): „Wiara jest doczesnym zobowiązaniem do życia wiecznego: czy jesteśmy wystarczająco współcześni?” Zaangażowanie Klemensa Marii Hofbauera w jego czasach prowadzi do pytania, jak my radzimy sobie z potrzebami naszej teraźniejszości. Czy jesteśmy wystarczająco współcześni? Czy my, jako jednostki i jako członkowie naszych wspólnot, jako redemptoryści i świeccy misjonarze, odpowiadamy na potrzeby dzisiejszych ludzi? Konstytucja 13 daje nam jasne polecenie: „W pełnieniu swej misji Zgromadzenie działa przez podejmowanie śmiałych inicjatyw i poważnych wysiłków. Powołane, by w ciągu wieków dzieło misyjne powierzone sobie przez Boga wiernie wypełniać, rozwija też samą formę posługiwania misyjnego”.

Dynamizm misyjny w czasie

Rok 1808 był znaczącym punktem zwrotnym w życiu św. Klemensa. Poprzednia posługa została nagle zakończona, gdy rozwiązano wspólnotę św. Benona w Warszawie. Od września tegoż roku przebywał więc w Wiedniu i musiał całkowicie przeorientować nie tylko swe redemptorystowskie życie, ale także „misyjny dynamizm” swojej pracy duszpasterskiej (por. Konstytucja 14).

Posługa pastoralna w ramach luki strukturalnej

Pierwszą rzeczą, która nas uderza, jest to, że Klemens nie miał jakiejś pokaźnej bazy instytucjonalnej. W przeciwieństwie do czasów warszawskich, w Wiedniu Zgromadzenie nie zostało formalnie uznane. Nie było klasztoru ani dużej wspólnoty. Zadania powierzone mu przez władzę kościelną, właściwe nie dawały żadnych dynamicznych opcji. Najpierw Klemens został mianowany kapłanem pomocniczym we włoskim kościele narodowym, zaś od 1813 roku powierzono mu duszpasterstwo urszulanek. Za rządów cesarza Józefa II struktura

Kościoła w Austrii została bardziej niż kiedykolwiek zredukowana jedynie do parafii.  W konsekwencji liczyli się tylko proboszczowie. Z drugiej strony, Klemensowi pozostało jedynie zadowolić się owymi strukturalnymi lukami, ale on wiedział, jak je wypełnić. Ci, którzy mają niewielką władzę, mają dużo wolności. Słabe podstawy instytucjonalne pozwoliły mu „być wolnym i dyspozycyjnym w (swoich) wyborach” (por. Konstytucja 15) oraz pracować swobodnie i z większym rozmachem.

Zmysł duszpasterski wobec nowych potrzeb

W 1808 roku Wiedeń nie był zupełnie obcy św. Klemensowi. W młodości studiował tu przecież teologię, później wraz z Tadeuszem Hüblem ukończył tu kurs katechetyczny, a gdy był w Warszawie, stolica monarchii habsburskiej pozostawała dla niego stałym punktem odniesienia. Jednak sytuacja intelektualna w Wiedniu z czasem uległa zmianie. Rzeczywistość ta nie była już zdominowana przez trzeźwe oświecenie, lecz raczej przez emocjonalny romantyzm z jego tęsknotami za tym, co tajemnicze, nadprzyrodzone i wieczne. Początkowo ten nowy ruch wzbudził niewielkie zainteresowanie ze strony Kościoła instytucjonalnego. Jednak św. Klemens miał wyjątkowy zmysł do niecodziennych potrzeb, do ducha nowej epoki. Starał się „spotkać Pana tam, gdzie On już przebywa i działa na swój tajemniczy sposób” (por. Konstytucja 7).

Spotkania, rozmowy, przyjaźnie

Uderzające jest to, że Klemens Maria Hofbauer miał olbrzymi wpływ na ówczesne i przyszłe elity w późnych latach swego pobytu w Wiedniu. Spotykał polityków i szlachtę, myślicieli i poetów, artystów i studentów. Byli wśród nich ludzie, „którym Kościół nie zdołał zapewnić jeszcze wystarczających środków zbawienia”, oraz ci, którzy „jeszcze w ogóle nie słyszeli przesłania Kościoła… jako «Ewangelii»” (por. Konstytucja 3). Wszyscy cenili go jako partnera w dialogu, a nawet przyjaciela i podziwiali go jako autentycznego zakonnika  i kapłana. Relacje i wpływy były niewątpliwie wzajemne. Klemensowi udało się spotkać  w tych kręgach ludzi, którzy żyli na różne sposoby, mocno osadzeni w swoich czasach. Byli oni dla niego interpretatorami współczesności, co pozwoliło mu nauczyć się „rozpoznawać znaki czasu i miejsca oraz lepiej przystosować się do wymogów ewangelizacji” (Konstytucja 43).

Nowe i stare pola duszpasterskie i metody pracy

Św. Klemens jest często określany mianem „pioniera indywidualnej opieki duszpasterskiej”. Wiele pojedynczych wydarzeń pokazuje, w jaki sposób podchodził do ludzi, aby ich pocieszyć lub obudzić. Klemens był także pionierem jako duchowy networker (twórca sieci), gromadząc razem pojedyncze osoby. Był obecny w eleganckich salonach tamtej epoki, inicjował wieczory czytania, otwierał drzwi swojego mieszkania dla spotkań studenckich, założył czasopismo „Oelzweige”. Można powiedzieć, że szukał „nowych ambon” do głoszenia Ewangelii, nie zaniedbując ambon klasycznych, w formie tradycyjnych kazań czy innych zadań kapłańskich. Pod tym względem Klemens jest żywą ilustracją znanych słów Jezusa: „Każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13, 52).

„Nadał swym czasom lepszy kierunek”

Ciągle słyszymy z ust papieża Franciszka, że „czas przewyższa przestrzeń, procesy są ważniejsze niż pozycje, rzeczywistość jest ważniejsza od idei” (por. Evangelii gaudium, 222225, 231-233). Życie Klemensa Marii Hofbauera było zgodne z tymi zasadami. Z biegiem czasu był zmuszony zrezygnować z wielu przestrzeni, wielu wypracowanych już pozycji, wielu pomysłów. Nie zawsze było to dobrowolne. Ale przez całe swoje życie, dzięki fundamentalnemu zaufaniu, że Bóg wszystkim kieruje, zawsze odkrywał korzyści w sytuacji straty. Potrafił inicjować nowe procesy i tworzyć nowe rzeczywistości.

Były uczeń św. Klemensa kardynał Joseph Othmar von Rauscher, arcybiskup Wiednia,  w trakcie procesu beatyfikacyjnego w 1864 r. wygłosił niezwykłe oświadczenie: „Hofbauera można określić jako odrodziciela życia kościelnego w Wiedniu. Nadał czasom lepszy kierunek i dopiero od okresu jego pracy można było znowu mówić o katolickim Wiedniu”.

Pytania do refleksji:

  1. Jak bardzo nasza posługa duszpasterska i misja obracają się w ramach tradycyjnych struktur?
  2. Czy jest miejsce na coś nowego pomiędzy tymi strukturami lub obok nich?
  3. Ku czemu zmierzają dziś najgłębsze tęsknoty ludzi? Jak możemy odpowiedzieć na te tęsknoty w duchu Ewangelii?
  4. Czy jesteśmy otwarci na ludzi, którzy pozwalają nam lepiej zrozumieć „znaki czasu”?
  5. Gdzie możemy spotkać takich ludzi?
  6. Jakie nowe możliwości duszpasterskie i misyjne otwierają się w naszej teraźniejszości? Które z nich możemy wykorzystać indywidualnie lub jako wspólnota?

Modlitwa

Wszechmogący Boże! Ty wciąż zasiewasz ziarno swojego słowa i dozwalasz, by światło Twojej łaski świeciło nad nami. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci! Wciąż powołujesz ludzi do swojej służby,  aby byli świadkami obfitości zbawienia. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci! Ty zawsze stawiasz przy nas przyjaciół, z którymi możemy dzielić się Ewangelią. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci! Zdumiewające jest odkrywanie tego, że Twoje królestwo rozwija się też w ukryciu. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci! W każdym czasie przychodzisz do nas w sytuacjach, w których nie spodziewamy się Twojej obecności. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci! Wciąż stawiasz nam zadanie, aby sprostać wyzwaniom współczesności w twórczej wierności i solidarności. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci! Jesteś i wciąż pozostaniesz naszym Panem i Bogiem, a my ufać możemy, że wszystkim kierujesz. Wielbimy Cię i dziękujemy Ci!

Tekst został napisany przez o. Martina Leitgöba CSsR. Tłumaczenie z j. angielskiego: o. Arkadiusz Buszka CSsR